sobota, 29 sierpnia 2009

Graniczy z cudem...

...fakt, że wygrzebałam z najdalszych zakamarków szafki...moją MASZYNĘ DO SZYCIA!

A wszystko przez to przedszkole...
Jak wiadomo, w przedszkolu, dla oznaczenia szafek i nie tylko, stosuje się różne symbole, rysunki itp.
Tośce przypadła sowa, taka trochę szaro- bura ...no i się zaczęło...a czemu Ala ma motylka, a czemu ja nie mogę mieć kwiatka... itd. ( cóż, nawet zrozumiałe, w końcu to dziewczynki zafascynowane obecnie księżniczkami, wróżkami, elfami...)

W dodatku klops, bo mamy tylko jeden worek- taki na kapcie, a jeszcze potrzebny jest drugi- na strój gimnastyczny... a tu samochód zepsuty ( już tydzień w naprawie, a przeciągnie się na kolejny), na dworze leje i z wypadu na zakupy nici ( tylko mój mąż, dzielnie, pojechał rowerem w deszczu, kupić chleb i coś do chleba)

W tej sytuacji, nie pozostało mi nic innego, jak przeprosić się z moją maszyną, wygrzebać jakieś ścinki materiałów i uszyć gimnastyczny worek...



Antoninie dla osłody, worek ma aplikację z sową z jednej strony...



a z drugiej jest podpisany i ma znaczek grupy pierwszej- biedronkę

kilka zbliżeń:









A teraz pozostaje mi go tylko wyprasować i skompletować strój gimnastyczny.

Dawno nic nie szyłam i chyba troszeczkę wyszłam z wprawy, bo zajęło mi to całe sobotnie przedpołudnie ( a Kostek dzielnie mi pomagał- przeszkadzając).

Ale w sumie jestem zadowolona...i może częściej będę siadać do maszyny?

Miłej i pogodnej niedzieli.
Pozdrawiam i pięknie dziękuję, za każde miłe słowo :)

2 komentarze:

  1. Koniecznie siadaj do maszyny! Woreczek niepowtarzalny! Sówka i biedronka kojarzą mi się z rysunkami przedszkolaczków:) Świetnie to wymyśliłaś:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sówka śliczna:)

    OdpowiedzUsuń

Pięknie dziękuję za każde słowo, które tutaj pozostawiasz...