niedziela, 28 lutego 2010

Śląski festiwal rękodzieła...

Szykuje się nowa impreza w craftowym świecie.
Cieszę się z tego ogromnie, bo wreszcie coś będzie się działo tak blisko!

Na maj zaplanowany jest Śląski festiwal rękodzieła, o którym więcej można dowiedzieć się na festiwalowym blogu



A u Rudlis można się załapać na nagrodę...z festiwalem powiązaną :)

Muszę sobie koniecznie zaznaczyć tę datę w kalendarzu, bo tego nie sposób przegapić!
Pozdrawiam niedzielnie :)

piątek, 26 lutego 2010

Sznurkiem malowane...

jajka druciane :)

Tak na próbę, kilka pisanek uplotłam:

 


pastelowa,

 


soczyście wiosenna, moja ulubiona,

 


niebieska z dodatkiem bieli,

 


i pomarańczowa cała;

A wszystkie razem tak się prezentują (choć, to pewnie dopiero początek produkcji)



Jajeczka leciutkie są, więc można je będzie śmiało na gałązkach zawiesić w świątecznym bukiecie.

Kiedyś był taki zwyczaj, chodzenia z gaikiem, czyli świątecznym drzewkiem ozdobionym kolorowymi wstążeczkami (ciekawe, czy jeszcze gdzieś się zachował). Nawet mi się w pamięci kołacze, że i wierszyka na tę okoliczność się uczyłam dzieckiem będąc.
Niestety już go nie pamiętam, cóż starzejemy się :)
Ba, dzisiaj, gdy grzywkę obcinałam, siwe włosy dostrzegłam (nie, żeby ich było dużo ale zawsze) więc siedzę teraz z "henną" na głowie...już wkrótce kasztanowa będę (tak jakbym dotąd nie była), przynajmniej mam taką nadzieję ;)

Zmywam się więc, bo już czas na mnie (i jeszcze się czarna zrobię)!

Miłego weekendu życzę wszystkim tu zaglądającym!

czwartek, 25 lutego 2010

Wolna interpretacja...

wolności.

Taki był temat pierwszego wyzwania, organizowanego przez Ipsę w ramach Biżuteryjnych interpretacji

Mnie się temat tak jakoś skojarzył z wielką dyskusją, jaka toczy się w całej niemal Europie.
Wiele debat kręci się wokół ...

 


KRZYŻA

 


Jedni noszą Go z szacunkiem, jako symbol religijny...
inni traktują wyłącznie jako ozdobę...
Ja postanowiłam mój głos w obronie krzyża wyrazić biżuteryjnie, a wyzwanie o wolności, tak jakoś popchnęło mnie do uplecenia makramowego krzyża...

 


Kiedy Go uplotłam, wydał mi się za duży (a nie miałam już czasu, by zrobić lepszy model), choć to może kwestia gustu...ale raczej nie lubię nosić tak dużych ozdób.
Ostatecznie Krzyż znalazł swoje miejsce na ścianie w mojej "pracowni".

Teraz czekam z niecierpliwością na kolejnie wyzwanie, jakie ogłosi zwyciężczyni tej edycji Eumycha, zobaczcie koniecznie jej interpretację wolności...naprawdę warto!

I bardzo Wam dziękuję za wszystkie komplementy, jakimi obdarzyłyście makramowe kwiatki i za obecność Waszą...słoneczne buziaki przesyłam :)

wtorek, 23 lutego 2010

Wyhodowałam kwiatki...

ze sznurka :)

Takie śliczne słonko od kilku dni u nas świeci, że natchnęło mnie na wiosenny bukiet:

 


Kwiatki uplotłam na stelażu z drutu



i ozdobiłam koralikami rozmaitymi;

 


Do wazonu świetnie się nadają, nie mają dużych wymagań...i co ważne nie więdną :)

 


Można je wykorzystać na wiele różnych sposobów...

 


o,na przykład firanki upiąć...i



...a zresztą, zostawiam innym pole do popisu :)

Bardzo mi się spodobało to kwiatków robienie. Mąż już się nawet pyta, czy będziemy kwiaciarnię zakładać...prześmiewca!
A dla mnie to taka fajna odmiana, od plecenia biżuterii.

Ale dzisiaj muszę się zabrać za zrobienie kartek na wymianki "kobiece" i tu mam problem, bo kartki nie wychodzą mi zbyt dobrze ;(

Dziękuję, za te miłe komentarze, które tu zostawiacie. Słoneczne uściski dla Was!

sobota, 20 lutego 2010

Do kompletu...

z paskiem
powstała taka bransoletka:

 


na specjalne zamówienie...prośbę Siostry mojej...

 


z wykorzystaniem pasiastych pastylek ze szkła weneckiego, których użyłam przy wyplataniu paska...

 


i z wzorem bardzo podobnym.
Dodałam w niej tylko malutkie, białe, szklane paciorki, tak, na końcówkach, żeby je rozświetlić nieco :)

 


Miała być na drucie pamięciowym, więc jest, taka zakręcona, a na zdjęciach nieźle poplątana (nijak nie chciała do zdjęć pozować).

Ach, lubię sobotnie wieczory, kiedy w domu już taki przed niedzielny porządek, dzieci śpią już słodko, a ja słuchając ulubionej "trójkowej listy przebojów" (właśnie przed chwilą się skończyła) nadrabiam blogowe zaległości.
A teraz idę kibicować, bo znów mamy szanasę na medal ;)

Miłej niedzieli :)

piątek, 19 lutego 2010

Poczułam się...

taka wyróżniona :)
a wszystko to za sprawą Eumychy i Kaprys, które zasypały mój
Ma-kramik tak wspaniałymi wyróżnieniami...












PIĘKNIE DZIĘKUJĘ!
Bardzo mnie to ucieszyło i po raz kolejny dodało odrobinę pewności siebie i wiary w sens moich wyplatanek...i ogromnego "kopa" do dalszych poszukiwań w tworzeniu biżuterii... i nie tylko ;)

A ponieważ tradycja nakazuje przekazanie wyróżnień dalej i to ja cały ten bukiet ślę je do:
Ulli6 za cudowne miśki, laleczki i inne piekne "stworki"
Migdałowej za wspaniale oswojone wirusy, doskonałe poczucie humoru i całokształt pracy twórczej
Wiki45a za szydełkowe inspiracje, które podziwiam i do których wzdycham po cichutku

..i do każdej z Was twórcze istoty, których prace podpatruję systematycznie, podziwiam i zachwycam się wciąż i wciąż...częstujcie się :)

środa, 17 lutego 2010

Miejsce dla kieszonkowca...

w mojej "pracowni".
Już od dłuższego czasu kusiło mnie by jakoś przysłonić rurki z kaloryfera, a jednocześnie sensownie to miejsce wykorzystać...

Wreszcie zmobilizowałam się i uszyłam:

 


takie kieszenie, na małe i nieco większe, co nieco.

 


Materiał, z którego są uszyte, oczywiście wyszperałam w moim ulubionym ciuchlandzie (pierwotnie była to zasłonka, która zauroczyła mnie tym roślinnym motywem)

 


A ponieważ u mnie wszędzie muszą być sznurki, to i na kieszonkach znalazł się motyw sznurkowo-guzikowy

 


Gotowy kieszonkowiec jest łatwy w montażu, bo zapięcia ma na rzep...



i teraz dumnie wisi, wypełniony "akcesoriami czytelniczymi" w moim przytulnym kąciku :)
Jeszcze tylko więcej czasu mieć na czytanie...
Buziaki dla Was :)

poniedziałek, 15 lutego 2010

Oswajanie zimy

Chyba każdy, mam już powoli dosyć zimy i tego śniegu.
Próbujemy czarować, kolorami przywoływać wiosnę...ja postanowiłam oswoić to, co nieuniknione, takimi mroźnymi kolczykami:

 


z blado-błękitnego sznurka, z koralikiem ceramicznym imitującym polny kamyk


 


A do tej bransoletki uplotłam zakręcone kolczyki:

 


oczywiście fioletowe z kwarcową kuleczką

 


A my się "feriujemy", dziś w Wiśle byliśmy, na oślej łączce z sankami i listkiem...i na basenie.
Było suuuper, w takich momentach zima jest fajna i przyjazna dzieciom.
Jutro znów w trasę, bo trzeba intensywnie wykorzystać trzy dni mężowskiego urlopu :)
Pozdrawiam cieplutko!

niedziela, 14 lutego 2010

Ostatki i Konstantynki

Karnawał już kończy się, niestety!
Moje dzieci zaszalały więc jeszcze, ostatkowo...

 
Posted by Picasa


Tosia- Dzwoneczek w stroju, w którym była na baliku w przedszkolu.
Taki mi wyszedł leśny elfik ( baza, to sukienka kupiona w ciuchlandzie z doszytymi liśćmi z organzy, do tego czapka- liść i skrzydełka z brokatem i koralikami, a i obowiązkowo czarodziejska różdżka zrobiona z grubej folii pomalowanej farbkami witrażowymi)

Kostek w naprędce skompletowanym stroju pirata.
A najważniejszym elementem jego stroju, była szabla wycięta z kartonu...
(Pirat okazał się bardzo wojowniczy...walczył z elfem, a ponieważ nie poradził sobie z czarami Dzwoneczka, złamał swą szablę tocząc bój z groźnym wielorybem- w tej roli wspaniały i niezastąpiony, stary łoś).

Karnawałowe szaleństwa za nami... a jutro (właściwie chyba już dzisiaj) Konstantynki!
Tak, dokładnie trzy lata temu o tej porze mniej więcej, dreptałam po domu zastanawiając się, czy to już czas pędzić na porodówkę.
Tak przedreptałam do 06.00 a o godzinie 08.05 urodził się Konstanty.

I mimo, że nie jesteśmy entuzjastami świętowania walentynek, to właśnie 14 lutego świętujemy... urodziny naszego Synka :)

Miłej niedzieli życzę wszystkim "tuzglądaczom"...świętujcie, bo każdy dzień, jest po to by się nim cieszyć i go celebrować :)

środa, 10 lutego 2010

Dla odmiany...

by od makramy odetchnąć nieco, tak mimochodem, w trakcie szycia stroju karnawałowego...i z potrzeby wielkiej powstały...



breloczki:

* dziewczęcy kwiatek...
akcent różowy obowiązkowy i brokatu też nieco mu się dostało...a w środeczku maleńkie serduszko..



a po raz pierwszy zobaczyłam takie kwiatki tutaj
i postanowiłam też spróbować co podobnego uszyć :)
taki kwiatek mocno zainspirowany cudownymi naszyjnikami Llooki...daleko mu do tych cudowności;



* chłopiecy samochodzik...

 


z jeansu uszyty...

 


taki postrzępiony...

 


z koralikowymi światłami, robiony, jak to u mnie zazwyczaj...od ręki :)

Breloczki były dodatkami do prezentów urodzinowych, bo córka nasza dorasta i na takowe imprezy, do koleżanek i kolegów z przedszkola, chodzić zaczyna!

Mam nadzieję, że choć trochę trafiłam w gusta 6-cio latka i 7-mio latki.
Przypuszczam ,że tak, bo mi Tosia ciągle o taki marudzi.

Pozdrawiam cieplutko...



i
SMACZNEGO życzę, wszak tłusty czwartek :)

poniedziałek, 8 lutego 2010

Zakręcona jestem...

nieustannie gonię czas i próbuję wszystko poukładać.
Mam nowe plany...i marzenia...co z nich wyniknie???

Na dziś z tego mojego zabiegania powstała kolejna, spiralna bransoletka...

 


tak samo zakręcona jak ja

 


i znów fioletowa :)

 


Choć tym razem, zdobią ją, przeźroczyste, jasno fioletowe kuleczki kwarcu.

 


Czy to już uzależnienie od fioletu???
A jeszcze mi dużo tego sznurka zostało, kamieni zresztą też...a co tam, cdn (już wkrótce)

A wszystkim Gościom i Komentatorkom... DZIEKUJĘ...dobrze, że jesteście :)