niedziela, 26 lutego 2012

Jeszcze trochę czerwieni...

w połączeniu z czarnym, czyli obiecana druga część prezentu urodzinowego dla Siostrzenicy :)



Solenizantka poprosiła mnie o zrobienie gumek do włosów- kwiatuszków z filcu- oto są!
Do kompletu zrobiłam jeszcze kwiatek do opaski na włosy.


Ten jest warstwowy, kółka wycięte maszynką, wraz z szydełkowym kwiatkiem. Wszystkie elementy ozdobione malutkimi guziczkami w groszki :)



Ten sam rodzaj kwiatka, tylko w odwrotnej kolorystyce, umieściłam na szerokiej, filcowej bransoletce...


a całości dopełniła broszka :)


Miałam z tym kompletem nie lada problem,  obawiałam się, czy ozdoby  nie będą zbyt infantylne, z drugiej strony, teraz zastanawiam się, czy nie wyszły zbyt poważne...wszak  to pierwsze "naście"... nastolatki są wymagające i nieprzewidywalne ;) 

Miłego, niedzielnego popołudnia życzę :)

czwartek, 23 lutego 2012

Kropy i kropeczki!

To temat szufladowego wyzwania na luty.

Postanowiłam się z nim zmierzyć... i było to dla mnie podwójne wyzwanie- kolejna próba zrobienia notesika:


Powstało coś takiego. Notesik dla Siostrzenicy. Wykonany z papierów "Herbatka dla dwojga" z Galerii Papieru.



Kropek na nim bez liku... na tasiemce, papierze, metalowym znaczku oraz na guziku (nawet dwóch) !
Napis "notes" odbity stempelkami.


Notes z kocim przystojniakiem... w butach i z kapeluszem :)


Z tyłu odrobina personalizacji- inicjały Obdarowanej



Efekt końcowy oceniam na zadowalający, choć na pierwszy rzut oka widać kilka niedociągnięć... największy problem mam z zachowaniem symetrii. Cóż, zakup gilotyny rozwiązał problem krzywo przyciętego papieru, ale jak ktoś ma taki "talent" jak ja i krzywo ten papier przyklei... na to już nie ma lekarstwa :(

A w kolejnym "odcinku" druga część urodzinowego prezentu dla Siostrzenicy. Zapraszam :)

poniedziałek, 20 lutego 2012

Uhuuuu,uhuuuu...

Uwaga, dziś bardzo ptasi post, a wszystko za sprawą sowiej wymianki zorganizowanej w Szufladzie.
Szczęśliwie zostałam wylosowana i mogłam bawić się w tej wymiance.
Moją wymiankową parą była Ania. Oto jakie świetne sowy, od Niej, do mnie przyleciały :


filcowa sowa- brelok,


notesik z sową,


a na dokładkę, pięknie wyplatana koralikowa bransoletka.


Wspaniałe prezenty! Jeszcze raz Aniu bardzo Ci za wszystko dziękuję :)


A to sowie drobiazgi, jakie ja przygotowałam dla Ani:


 makramowa sowa- broszka,


kolczyki "decu" z motywem sowy (dwustronne),


 "magnesowa" zakładka do książki... z motywem sowy :)


i jeszcze, tak z rozpędu, przy robieniu kolczyków wlepiłam  sowę na krążek z "pleksy". 
Z tego eksperymentu powstał magnesik ...na lodówkę???



Nie mam pojęcia, czy sowy, to ptaki stadne... te wymiankowe chyba tak :)



Muszę przyznać, że świetnie się bawiłam przygotowując sowie upominki!
A serwetka z sówkami spodobała mi się do tego stopnia, że pewnie jeszcze kilka sówkowych prac "decu" powstanie...

Dziękuję za tak liczne komentarze i pochwały dotyczące makramowo-fimowych trojaczków. To dodaje chęci do pracy :) Właśnie myślę, do czego jeszcze wykorzystać te kwiatki...
Może by tak jakieś candy???

Pozdrawiam :)

wtorek, 14 lutego 2012

Makrama i fimo?


Postanowiłam wypróbować takie połączenie.  Przy ostatnich zakupach w  Onyksie "wpadły mi w oko" kwiatuszki z masy fimo i zauroczyły na tyle, że skusiłam się na ich kupno. Przeleżały trochę czekając na swoje pięć minut. Oto nadszedł ich moment:



Długo wzbraniałam się przed połączeniem sznurka z tak delikatnymi kwiatuszkami. Jednak, gdy nanizałam je na druciany stelaż w mojej głowie pojawiła się wizja takiego ażurowego kompleciku :)


Kwiatki biało- czarne, więc sznurek dla równowagi czarny.


Kolczyki, choć dosyć duże, są bardzo lekkie ...



Do kompletu z kolczykami powstał wisior...


identyczny, bo upleciony na takiej samej bazie .


Makramowo-fimowe trojaczki :)
Hmmm, nawet mi się podoba takie połączenie... (za jakość zdjęć przepraszam, nie da rady zrobić nic lepszego moim "głuptakiem" w taką pogodę).

Pozdrawiam serdecznie!

czwartek, 9 lutego 2012

Taca eksperymentalna

Wreszcie się zmobilizowałam i dokończyłam dekorowanie mojej tacy. Kupiłam ją latem zeszłego roku i w przypływie impulsu pomalowałam na szaro. Na tym moja wizja się skończyła i taca przez ponad pół roku leżała w pracowni, od czasu do czasu służąc za tło podczas robienia zdjęć.
Ale to się zmieniło, taca zyskała nowy "image":

 

Przede wszystkim przemalowałam ja na piękny, ciemny brąz. Pierwotnie miałam zamiar zrobić spękane brzegi, ale nie bardzo mi się to udało, więc je trochę poprzecierałam, tak, że szarości też trochę widać.

A taca jest ciekawa, bo dwustronna. Postanowiłam wykorzystać jej dwoistą naturę i zrobić sobie dwie tace :)

 

Odsłona pierwsza- "Czas na kawę" czyli moja interpretacja szufladowego wyzwania


 

Filiżanka aromatycznego napoju, "rozsypane po tacy" ziarenka kawy i moja niestety nieudolna próba kropkowania (to miało dać efekt kawy mielonej- niezbyt udany).
Całość potraktowana patyną.

 

Drugie "oblicze" mojej tacy to efekt kolejnego eksperymentu. Znalazłam kiedyś taki kursik naklejanie dużych elementów metodą "na żelazko". Postanowiłam spróbować i wykorzystać do ozdobienia tacy całą serwetkę.

 

Czynność dość karkołomna, bo żelazko mieściło mi się dosłownie "na styk' wewnątrz tacy... ale udało się!
Ponieważ serwetka jest dość bogata w elementy, to jedynym zabiegiem jakiego tu dokonałam było patynowanie.
A moje kogutki, jako ptaki, choć nieloty zgłaszam na ptasie wyzwanie u Modrak

Na koniec muszę się jeszcze pochwalić prezentem od Janeczki
Zamówiłam u Niej komunijny wianek dla Tosi, podziwiać go można tu. A w pudełku znalazłam jeszcze taką śliczną bransoletkę. Jeszcze raz bardzo Ci Janeczko dziękuję :)


Nie męczę Was już dłużej.
Dobrej nocy życzę :)

poniedziałek, 6 lutego 2012

Gra w kulki :)

Tkwiąc nadal w prostych formach makramowych sięgnęłam po drewniane korale. A ponieważ miałam takie o dosyć dużych rozmiarach to i naszyjnik powstał "solidny":

 

... i dwukolorowy :)

 

Czerń i czerwień przeplata się w tym naszyjniku nieregularnie... sznurki łączą się w zwartym uścisku...

 

plątanina sznurków!

 

I eksplozja energii!

Chyba potrzebowałam takiej pracy z intensywnymi kolorami.
Żar bijący od czerwonych, drewnianych korali w zderzeniu z intensywnością i głębią czerni... Klasyka ? Idealne połączenie?

Hmmm, kolorystyka pracy bardzo mi odpowiada... forma, nie do końca.

Buziaki dla Was zostawiam :)

sobota, 4 lutego 2012

Czas na podsumowanie...

Śnieżnobiałej Wymianki organizowanej przez Modrak

Głównym założeniem wymianki było przygotowanie (lub wysłanie kupionej) zimowej karteczki i prezentów w kolorze bieli...

Moją wymiankową Parą była Kasia z Piecykowa
Oto czym mnie obdarowała:

 

Dostałam piękny filcową zakładkę do książki, bransoletkę i broszkę z filcu, a na dokładkę... woreczek filcowych kuleczek i drugi, pełen słodkości :)
Pisałam już w mailu, ale jeszcze raz bardzo Ci Kasiu dziękuję!

A to zawartość paczuszki, która ja przygotowałam dla Kasi:

 

Z informacji, które otrzymałam obdarowana jest zadowolona...

Na koniec bardzo dziękuję Organizatorce za świetną zabawę i sprawne przeprowadzenie wymianki :)

Trzymajcie się ciepło!

czwartek, 2 lutego 2012

Pachnące lawendą...

serce :)

 

Ponieważ wśród urodzinowych prezentów znalazłam wspaniałe "tildowe" książki wydane w wersji polskiej, musiałam wypróbować swoich sił w szyciu.
Zaczęłam ostrożnie, od prostej formy, serca.

 

Serce jest śnieżnobiałe, bo szyłam je specjalnie dla mojej "Pary" na śnieżnobiałą wymiankę u Modrak
W następnym wpisie, moje podsumowanie tej wymianki, bo wczoraj odebrałam przesyłkę i wiem, że i przygotowana przeze mnie paczuszka dotarła do miejsca przeznaczenia...

 

Białe serducho jest oczywiście recyklingowe... uszyte z białego płótna i Tosinej sukienki :)
Chciałam, by serce nie było nudne w tej bieli, dlatego też na około obszyłam go perełkami, a wierzch przyozdobiłam zwiniętą z materiały różyczką i białymi listkami z pasmanterii.
Dodatkową jego zaletą jest piękny zapach... bo oprócz mięciutkiego wypełnienia wsypałam do środka nieco suszonej lawendy.

Pierwszą przygodę ze wzorami "tilda" uważam za udaną- czas zabrać się za poważniejsze wzory!

Zima trzyma, u nas właśnie jest -17 stopni... za to nasze lodowisko ma się wspaniale, około południa idziemy śmigać na łyżwach :)


Pozdrawiam Was cieplutko :)