by od makramy odetchnąć nieco, tak mimochodem, w trakcie szycia stroju karnawałowego...i z potrzeby wielkiej powstały...
breloczki:
* dziewczęcy kwiatek...
akcent różowy obowiązkowy i brokatu też nieco mu się dostało...a w środeczku maleńkie serduszko..
a po raz pierwszy zobaczyłam takie kwiatki tutaj
i postanowiłam też spróbować co podobnego uszyć :)
taki kwiatek mocno zainspirowany cudownymi naszyjnikami Llooki...daleko mu do tych cudowności;
* chłopiecy samochodzik...
z jeansu uszyty...
taki postrzępiony...
z koralikowymi światłami, robiony, jak to u mnie zazwyczaj...od ręki :)
Breloczki były dodatkami do prezentów urodzinowych, bo córka nasza dorasta i na takowe imprezy, do koleżanek i kolegów z przedszkola, chodzić zaczyna!
Mam nadzieję, że choć trochę trafiłam w gusta 6-cio latka i 7-mio latki.
Przypuszczam ,że tak, bo mi Tosia ciągle o taki marudzi.
Pozdrawiam cieplutko...
i
SMACZNEGO życzę, wszak tłusty czwartek :)
Świetna ta odmiana!!! Mi się podobają chociaż 6-latek skończyłam już jakiś czas temu!
OdpowiedzUsuńjaaaki pĄk :D a ja proszę o zdjęcie tego stroju karnawałowego - ciekawi mnie bardzo...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :) tłusto i słodziaśnie - a co RAZ SIĘ ŻYJE ;)
breloczki są prześliczne :), to już w przedszkolu się na imprezy chodzi :D, jeszcze trochę i Ci jakiegoś kawalera przyprowadzi hihi
OdpowiedzUsuńBreloczki są fantastyczne :)Bardzo mi się podobaja:)
OdpowiedzUsuńświetne breloczki:) takiego kwiatka też bym chciała;D
OdpowiedzUsuń