Karnawał już kończy się, niestety!
Moje dzieci zaszalały więc jeszcze, ostatkowo...
Tosia- Dzwoneczek w stroju, w którym była na baliku w przedszkolu.
Taki mi wyszedł leśny elfik ( baza, to sukienka kupiona w ciuchlandzie z doszytymi liśćmi z organzy, do tego czapka- liść i skrzydełka z brokatem i koralikami, a i obowiązkowo czarodziejska różdżka zrobiona z grubej folii pomalowanej farbkami witrażowymi)
Kostek w naprędce skompletowanym stroju pirata.
A najważniejszym elementem jego stroju, była szabla wycięta z kartonu...
(Pirat okazał się bardzo wojowniczy...walczył z elfem, a ponieważ nie poradził sobie z czarami Dzwoneczka, złamał swą szablę tocząc bój z groźnym wielorybem- w tej roli wspaniały i niezastąpiony, stary łoś).
Karnawałowe szaleństwa za nami... a jutro (właściwie chyba już dzisiaj) Konstantynki!
Tak, dokładnie trzy lata temu o tej porze mniej więcej, dreptałam po domu zastanawiając się, czy to już czas pędzić na porodówkę.
Tak przedreptałam do 06.00 a o godzinie 08.05 urodził się Konstanty.
I mimo, że nie jesteśmy entuzjastami świętowania walentynek, to właśnie 14 lutego świętujemy... urodziny naszego Synka :)
Miłej niedzieli życzę wszystkim "tuzglądaczom"...świętujcie, bo każdy dzień, jest po to by się nim cieszyć i go celebrować :)