...a to "i" to później...
najpierw o truskaweczkach, które pojawiły się w Ma-kramiku
Ulepiłam je z gliny samoutwardzalnej, pomalowałam akrylami, zabezpieczyłam lakierem...a potem uplotłam z nimi te kolczyki:
a im dłużej na nie patrzę ,tym bardziej jestem z nich niezadowolona- chyba zrobię jeszcze inne , bo gliniane truskaweczki wyjątkowo obrodziły u mnie w tym "sezonie"
A teraz "i" czyli miś polarny, a właściwie polarowy misiek, którego uszyłam i sama nie wiem co to jest...
Przytulanka?
Breloczek?
Zawieszka?
Ale nie mam co się zastanawiać nad tym, bo już został "porwany" przez Kostka (który bardzo się z nim zaprzyjaźnił) do wspólnej zabawy.
Pozdrawiam serdecznie i cieszę się, że tak samo jak mnie, podoba Wam się, mój nowy warsztacik.
Dziękuję, za Wasze miłe komentarze :)
uwielbiam twoje plecionki...a misiu mnie zauroczył!
OdpowiedzUsuńCudne te truskawki! A Misiu rozczulający :-)
OdpowiedzUsuńBardzo pomysłowe kolczki, podobaj mi się :) Misiu uroczy !
OdpowiedzUsuńśliczne truskaweczki:) a przed chwilką zobaczyłam nowy warsztat-rewelacja:)
OdpowiedzUsuńCo Ty chcesz od tych truskawek?...bardzo apetyczne! :)))
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o misia to Kostek rozwiązał problem bo "dzieci lubią misie a misie lubią dzieci" :)
Hmm, może macie rację...te kolczyki nie są takie złe, zaczynam sie do nich przekonywać...ale i tak jeszcze zrobię drugie!!! JUż niedługo :)))
OdpowiedzUsuńja nie wiem co ty chcesz od tych kolczyków są taaaakie truskawkowe, soczyste...ach...:) a misiak świetny i już ma dwa samochody...hmmm...a ja nie mogę sie dorobić nawet jednego...hi hi:)
OdpowiedzUsuń