O tak, tak...
Wzięło mnie ostatnio na jajek decoupagowanie.
Gęsie jaja Teść mi wydmuchał, więc musiałam je jakoś spożytkować.
To mój pierwszy decoupage na jajkach...dlatego o wyrozumiałość proszę ;)
Na pierwszy ogień poszły bratki...
za wykończone w pełni mogę uznać te dwa jaja, co już się w gniazdku moszczą.
Reszta w różnej fazie wykańczania.
Ach, gdybym ja miała wcześniej pojęcie, że to jajek lakierowanie, to taka paskudna robota, to bym się za nie nie zabierała...
Choć efekt końcowy rekompensuje ten cały trud.
Jak na pierwszy raz, to nawet zadowolona z nich jestem :)
Pięknej, Palmowej Niedzieli życzę...i za każdy ślad Waszej obecności z całego serca dziękuję!
Jak na pierwszy raz to jajka wyszły Ci świetnie ... do tego na wydmuszkach (jeżeli dobrze widzę) robiłaś ... warto było się trochę potrudzić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam wiosennie:)
Super!
OdpowiedzUsuńJa w tym roku już nie zdążę, ale za rok pewnie spróbuję :)
Pozdrawiam
Piękne
OdpowiedzUsuńJajka jak na pierwszy raz wyszły świetnie!!!
OdpowiedzUsuńCo do lakierowania to wiem coś o tym ...
Pozdrawiam Aga
Śliczne jajka! Wcale nie widać, że to twój pierwszy raz! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńpiękne...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJajka śliczne:)Jestem pod wrażeniem:>Buziaki
OdpowiedzUsuńŚwietnie Ci te jajeczka wyszły :) Nie widać byś robiła je pierwszy raz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Monia jajeczka są cudne :)
OdpowiedzUsuń