
zaowocowało jesiennym serduchem :)

I nie tylko...właściwie to robiłam z dzieciakami ludziki z kasztanów i żołędzi. Powstała cała gromadka jesiennych stworków i... wszystkie nam się rozpadły :(
Kasztany w tym roku jakieś niewydarzone, małe, wyschnięte, nawet patyczek trudno w nie włożyć...oj, tyle pracy, a radości tylko chwilka.
Ale i tak było warto!
Dzieci się przez dłuższy czas czymś zajęły i dały upust swojej wyobraźni :)
Przynajmniej z tego jestem zadowolona...

Serce zrobione z modrzewiowych szyszek, powstało jako efekt uboczny zabawy w konstruowanie kasztanowo-żołędziowych ludzików.
Ozdobiłam je sizalem w jesiennych kolorkach: rudym i naturalnym. Do tego kilka żołędzi...

i serducho zostało naszą jesienną dekoracją, wisi sobie w holu nad komodą, nad koszem pełnym kasztanów, żołędzi i liści.

I chyba dobrze wygląda na tle jarzębinowej ściany?
Pozdrawiam serdecznie :)