Powiem Wam, że kiedy widzę Męża rozgrzebującego komputer to mi skóra cierpnie... i tym razem nie obyło się bez komplikacji i jeszcze nie wszystko jest tak jak powinno, ale łączność jest, więc korzystam, bo nie wiadomo na jak długo.
Mąż wciąż ma zapędy do grzebania i udoskonalania staruszka, strach się bać!!!
proste i skromne... ale było troszkę bigowania i dziurkowania brzegów :)
Na szczęście drukarka dała radę, a to już duży plus, bo lubi mieć swoje humorki...
Tymczasem zmykam robić czekoladownik, dla Tatusia na urodziny, muszę zdążyć na jutro!
Pozdrawiam :)
No Kochana... manufaktura jak się patrzy :)
OdpowiedzUsuńsliczne :) zwłaszcza ta pierwsza przepiękna , druga sympatycznie pozytywna :)
OdpowiedzUsuńZarówno te z odrobinką złota z poprzedniego wpisu jak i te ślubne są urocze.Zwłaszcza ta druga mi wpadła w oko.Zapewne troszkę dlatego,że zobaczyłam na niej rower:)))
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem bardzo tego "czekoladownika"??
Pozdrawiam serdecznie.
Fiuuu! Ale tego! A młodzi na rowerze - bomba! :)
OdpowiedzUsuńMi właśnie też podobają sie te z rowerem- fantastyczne;-)) Pozdrawiam wiosennie!
OdpowiedzUsuńśliczności - jak bym miała wybrać jedną, nie potrafiła bym tego zrobić ;)
OdpowiedzUsuńPiękne karteczki i zaproszenia :) Sporo pracy.
OdpowiedzUsuńjestem pod wrażeniem
OdpowiedzUsuńtworzysz cuda ;)
Wow !!! Jakie ładne i bardzo pomysłowe :))
OdpowiedzUsuńMaravillosos trabajos...Felicidades, son preciosos...saludos
OdpowiedzUsuń