anioły
dwa.
Pierwszy ulepiony przez moją córkę siedmioletnią...
baaardzo mi się podoba!
Ma w sobie pewien urok :)
Ulepiony w ramach protestu... bo się zdenerwowałam lekko, gdy z ust Wychowawczyni usłyszałam, że dzieci nic ulepić nie potrafią...że trzeba kupić "gotowe" aniołki, a dzieciaki tylko pomalują i dzięki temu dostaniemy takie "piękne" prezenty świąteczne!
Oj, zagotowało się we mnie...zwłaszcza, że sama jestem pedagogiem i niegdyś pracowałam w szkole specjalnej. I na świetlicy często lepiliśmy, z różnych mas...
Oczywiście w domu sobie ponarzekałam i... dzieci moje do lepienia "zagoniłam", a że soli w domu zabrakło na masę solną, powstały figurki z gliny samoutwardzalnej :)
To mój glino-lepek.
Taka byłam z niego dumna :)
Zastanawiałam się, czy go pomalować, czy pozostawić takiego surowego...
już się nie muszę zastanawiać...pozostały po nim tylko te zdjęcia, bo mój mały Gagatek, oglądając go po raz "n-ty", w końcu zrzucił go ze stołu :(
Ale to nic, sól już kupiona, niedługo zabierzemy się za lepienie masosolnych figurek!
Pozdrawiam Was bardzo serdecznie :)
bo nauczycielki są teraz wygodne ... ja się załamałam jak dziecko mojej koleżanki po powrocie ze szkoły przekazało wiadomość że wypracowania mają być pisane na komputerze bo ona tych kulfonów czytać nie będzie:]a aniołek Twojej córci to tak jakby przeze mnie lepiony:D
OdpowiedzUsuńSą dwie strony medalu...
OdpowiedzUsuńPo prostu większość dzieci nic ulepić nie potrafi, bo na 1 godzinie zajęć plastycznych w szkole z 30 osobami nauczyć się ich tego nie da, a w domu nigdy tego nie widziały. Albo jak każesz coś zrobić dzieciom, to robią to za nich rodzice właśnie, bo będzie lepsze, ładniejsze, mniej krzywe - i bez tego uroku właśnie. Natomiast słów nauczycielki nie rozumiem, znowu podejście "sklepowe to lepsze"...
Jak chcę ocenić, czy dziecko potrafi się wypowiadać, a nie jestem w stanie przebrnąć przez te kulfony, i muszę wstawić pałę to tez niedobrze. A jak się rodzice oburzają, kiedy w ocenie piszę - "postaraj się pisać staranniej" ...
Aniołki fajne :)) A co do dzieci, nauczycieli... Jak dziecko przez kulfony nie przejdzie, przez prace nie udane, to się nie nauczy.
OdpowiedzUsuńAniołki są prześliczne:)Ale mam zdolną kuzynkę i ciocię:)Buziaki dla wszystkich:*:*
OdpowiedzUsuńPiękny był, dzieciny też śliczny. A wychowawczyni w takim razie na głowę upadła :/
OdpowiedzUsuńAniołek Tosi śliczny, Twój również:)A wychowawczyni jak chce niech sobie sama aniołki kupuje, 100 razy lepsze są robione samodzielnie nawet jak niedoskonałe, to przecież od serca!
OdpowiedzUsuńKoniecznie pochwal się solnymi:), ja dziś również zaczynam produkcję:)
Pozdrawiam cieplutko!
Pamiętaj,że nie wszystkie "Panie" są stworzone do nauczania dzieci i często nie mają wystarczjącej wiedzy !
OdpowiedzUsuńJa uważam, że anioły Twojej córki są wspaniałe, namów ją żeby popróbowała jeszcze np. na prezenty dla innych członków rodziny.
Nic tak nie motywuje dzieci do pracy ja uzanie i chęć posiadania dzieł przez nich wykonanych.
Pozdrawiam Aga
świetne! też mi się podobają. Widzę, że mamy córki w tym samym wieku i oligo nas łączy:)
OdpowiedzUsuńno cóż apropos nauczycielki... nie wszytkim sie chce...dobrze, że moja córka ma wychowawczynie chętną do wykorzystania manualnych umiejętności dzieci na różnych poziomach, w różnych formach, na różnych zajęciach. Osobiście mnie to bardzo cieszy. I bardzo dobrze zrobiłaś! trzeba tylko dać dzieciom glinę i niech tworzą!pozdrawiam
Witaj.Serce sie sciska,jak czytam co panie pedagog w szkole robia.Na szcescie nasze dzieci maja nas,wspaniale mamy;)ktore nie pozwalamy,aby ktos glupimy slowami stlamsil w nich inwencje i wiare w swoje sily.To chyba logiczne ,ze dziecko 7-letnie,nie ulepi bog wie czego,przeciez dopiero sie ucza.Najwazniejsze to motywowac ,poddawac nowe pomysly i chwalic.Moja Olenka tez ma 7 lat i jak lepimy,to lepimy razem.I jak sie postara,to calkiem fajnie jej idzie.I zawsze jej mowie,jaka jestem z niej dumna.Aniolki sa cudowne,a nastepne beda coraz ladniejsze:)Bacio.
OdpowiedzUsuńWszystkie aniołki są cudne. Te Twojej pociechy też maja swój urok. Chciałabym, aby moja mama lepiła ze mną taki rzeczy. To bardzo miłe i zacieśniające więzi.
OdpowiedzUsuńŚwietne aniołki! Myślę, że takie białe jak i pomalowane farbkami będą się pięknie prezentować :) No i dla dzieci zawsze to dodatkowa frajda :)
OdpowiedzUsuńAniołki śliczne, te dziecięce mają swój urok, a jak się fajnie później po latach wspomina :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Łojejku !!! Cudne są, przepiękne !!! Jeśli dzieci choć trochę lubią lepić to trzeba dać im szansę, by mogły wyrazić siebie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :))
te talenty to dzieci po Mamusi odziedziczyły :) aniołki cudne, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńŚliczne aniołki, szkoda, że ten Twój poszedł już na straty :(.
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę, że przecież nie ważne jakie były by te aniołki. Najważniejsze, że zrobione przez dzieci :).
Coś mi się wydaje, że ten nauczycielce nie chce się przepracować ...