To pewne.
A co powiecie na fioletową "kokówkę"?
Tak, tak kolejną uplotłam...
szkielet ten sam, kokosowe krążki i drewniane koraliki.
Choć splot znów nieco różni się od wcześniejszych.
Tym razem centralna część uformowana jakby na kształt gwiazdy, nie wiem, czy nie za duża wyszła...
Ponieważ zdjęcia robiłam, gdy jeszcze nasza Tosia była na obozie, to włosów użyczyła mi "głowa do czesania"
Muszę przyznać, że cierpliwa z niej "modelka", nic nie grymasiła podczas tej długiej sesji fotograficznej w plenerze.
Ale uczesać tego rozczochrańca wcale nie było łatwo :)
Fioletowa spinka fajnie wygląda na zdjęciach robionych na podwórku, za to te robione wewnątrz, nijak nie oddają jej prawdziwej barwy.
Prawda, spinka jest dosyć ciemna, ale tu wygląda prawie jak brązową.
Wyplatając te "kokwóki" zaczynam się zastanawiać czy sobie włosów nie zapuścić... ale nie, przeraża mnie ten etap przejściowy, więc chyba zostanę przy mojej krótkiej fryzurce.
Pozdrawiam :)