Tym razem szybkie kolczyki, proste...
i oczywiście brązowe.
Uplecione na bazie z drutu pamięciowego (koło, to jedno ogniwo drutu).
Ozdobione pastylkami błękitnego howlitu,
duże takie...średnica koła- 5 cm.
I dziś już nic więcej... nawet pisać mi się nie chce, taka zdenerwowana jestem :(
Czy wszystkie trzy-latki są tak nieznośne???
Nasz Młody dziś przeszedł samego siebie :0(
Może jutro będzie lepiej...cudownej niedzieli życzę Wam i sobie!
sobota, 30 stycznia 2010
czwartek, 28 stycznia 2010
Ni pies ni wydra...
to może panda?
takie cóś mi sie uszyło...
dzieci stwierdziły, że to Bali, taki biało-czarny piesek z dobranocki...
mnie się skojarzył raczej z misiem pandą...
Taki z niego elegancik- futerko ma aksamitne i nawet krawat sobie zawiązał na szyi :)
Razem z lalką, tak dla towarzystwa, żeby się nie bała dalekiej podróży, poleciał już do Wrocławia.
Mam nadzieję, że jakieś dziecko go pokocha :)
A ja bardzo Wam dziękuję, za Wasze komentarze, jest mi bardzo miło, gdy je czytam i z radością zabieram się wtedy do kolejnej robótki.
Pozdrawiam cieplutko, a za oknem zawierucha :(
takie cóś mi sie uszyło...
dzieci stwierdziły, że to Bali, taki biało-czarny piesek z dobranocki...
mnie się skojarzył raczej z misiem pandą...
Taki z niego elegancik- futerko ma aksamitne i nawet krawat sobie zawiązał na szyi :)
Razem z lalką, tak dla towarzystwa, żeby się nie bała dalekiej podróży, poleciał już do Wrocławia.
Mam nadzieję, że jakieś dziecko go pokocha :)
A ja bardzo Wam dziękuję, za Wasze komentarze, jest mi bardzo miło, gdy je czytam i z radością zabieram się wtedy do kolejnej robótki.
Pozdrawiam cieplutko, a za oknem zawierucha :(
Etykiety:
szmacianka,
szyte,
wyzwania
wtorek, 26 stycznia 2010
Kreatywne przedpołudnia...
z Kostkiem :)
Te chwile są bardzo twórcze, zwłaszcza w wymyślanie, czym by Młodego jeszcze zająć, żeby nie słyczec co minutę: a kiedy pójdziemy po Tosię i jeszcze wykraść czas na jakieś swoje dłubanki :)
Makrama ma jednak tę zaletę, że można z robótką wędrować po domu i pleść, jednocześnie rozgrywając wyścigi samochodowe, budując z klocków itp.
Wczoraj, w takie kreatywne przedpołudnie powstała ta zakręcona bransoletka...
upleciona na bazie z drutu pamięciowego- taki mały eksperyment :)
Rozszerza się na dowolną wielkość...
i idealnie dopasowuje się do ciała :)
Bransoletka jest w pieknym czekoladowym kolorze, a zdobią ją kuleczki agatu, w różnych odcieniach zieleni i brązu.
W sumie, jestem z tego ekspeymentu zadowolona i spodobała mi się taka forma bransoletki, w której nie trzeba się mozolić z zamocowaniem zapięcia :)
Miłego oglądania :)
Te chwile są bardzo twórcze, zwłaszcza w wymyślanie, czym by Młodego jeszcze zająć, żeby nie słyczec co minutę: a kiedy pójdziemy po Tosię i jeszcze wykraść czas na jakieś swoje dłubanki :)
Makrama ma jednak tę zaletę, że można z robótką wędrować po domu i pleść, jednocześnie rozgrywając wyścigi samochodowe, budując z klocków itp.
Wczoraj, w takie kreatywne przedpołudnie powstała ta zakręcona bransoletka...
upleciona na bazie z drutu pamięciowego- taki mały eksperyment :)
Rozszerza się na dowolną wielkość...
i idealnie dopasowuje się do ciała :)
Bransoletka jest w pieknym czekoladowym kolorze, a zdobią ją kuleczki agatu, w różnych odcieniach zieleni i brązu.
W sumie, jestem z tego ekspeymentu zadowolona i spodobała mi się taka forma bransoletki, w której nie trzeba się mozolić z zamocowaniem zapięcia :)
Miłego oglądania :)
Etykiety:
biżuteria,
branzolety,
makrama
niedziela, 24 stycznia 2010
Niedzielna niespodzianka
Czekała dziś na mnie u Ulli
Mój Ma-kramik został tak wspaniale wyróżniony...

Bardzo,baaardzo dziękuję :)
Ucieszyło mnie to niezmiernie, dodało skrzydeł i zachęciło do dalszej pracy...
A żeby nie zatrzymywać go tylko dla siebie, przekazuję go dalej, w miejsca, które lubię odwiedzać...
dla Mrofki za piękne szydełkowe prace i niesamowity dar pisania
dla Peninii za talent wszelaki, do szycia, malowania, kartkowania itp.
dla AgnieszkiMD za wspaniałe krzyżyki i dar do organizowania wymianek
dla Ipsy za ciągłe poszukiwania nowych form, w tworzeniu niepowtarzalnej biżuterii
...nie wszystkie oczywiście, bo lista była by okropnie długa, gdyż tyle jest fajnych, twórczych zakątków, w których lubię bywać :)
Pozdrawiam cieplutko i udanego tygodnia życzę!
Mój Ma-kramik został tak wspaniale wyróżniony...

Bardzo,baaardzo dziękuję :)
Ucieszyło mnie to niezmiernie, dodało skrzydeł i zachęciło do dalszej pracy...
A żeby nie zatrzymywać go tylko dla siebie, przekazuję go dalej, w miejsca, które lubię odwiedzać...
dla Mrofki za piękne szydełkowe prace i niesamowity dar pisania
dla Peninii za talent wszelaki, do szycia, malowania, kartkowania itp.
dla AgnieszkiMD za wspaniałe krzyżyki i dar do organizowania wymianek
dla Ipsy za ciągłe poszukiwania nowych form, w tworzeniu niepowtarzalnej biżuterii
...nie wszystkie oczywiście, bo lista była by okropnie długa, gdyż tyle jest fajnych, twórczych zakątków, w których lubię bywać :)
Pozdrawiam cieplutko i udanego tygodnia życzę!
Etykiety:
wyróżnienia
piątek, 22 stycznia 2010
Kolorowo i słodko...
dla Babć i Dziadków !
Były odwiedziny, życzenia i oczywiście laurki!

To praca zbiorowa...Tosia wycinała, Kostek pod nadzorem mamusinym przyklejał, a ja dodałam skromniutkie przeszycia, przedarcia i sznurek...


i tak powstały kwiatki zawieszki ze słodziutkim środeczkiem :)

A to osobista i całkowicie samodzielna praca Antoniny

Bibułkowe kwiaty w bibułkowych wazonach.
Rośnie mi mała artystka :)
"Niech nam dziadek z babcią długie lata żyją,
póki komar i mucha morza nie wypiją.
A ty mucho, ty komarze,
pijcie wodę powoli,
niech się dziadek z babcią nażyją do woli!"
Miłego wieczoru!
Były odwiedziny, życzenia i oczywiście laurki!

To praca zbiorowa...Tosia wycinała, Kostek pod nadzorem mamusinym przyklejał, a ja dodałam skromniutkie przeszycia, przedarcia i sznurek...


i tak powstały kwiatki zawieszki ze słodziutkim środeczkiem :)

A to osobista i całkowicie samodzielna praca Antoniny


Bibułkowe kwiaty w bibułkowych wazonach.
Rośnie mi mała artystka :)
"Niech nam dziadek z babcią długie lata żyją,
póki komar i mucha morza nie wypiją.
A ty mucho, ty komarze,
pijcie wodę powoli,
niech się dziadek z babcią nażyją do woli!"
Miłego wieczoru!
Etykiety:
rodzina,
takie tam...
środa, 20 stycznia 2010
Proszę Państwa oto...
lalka :)
Ta wymęczona z wielkim trudem i wielokrotnie poprawiana.
Taka grubiutka dość i mięciutka, kłania się w całej swej okazałości...

i spod zwichrzonej grzywki, wyszywanymi oczkami zerka :)

ubrana cieplutko, bo przecież zimę mamy wyjątkowo piękną tego roku, więc trzeba o siebie dbać...

Polarowa sukienka w sam raz na takie mrozy, a czapka na głowie- obowiązkowo!

I ciepłe buciki, które sprawiły mi najwięcej problemów i nie do końca mi się podobają.
Trudno mi się szyło tę lakę, zwłaszcza, że wzoru żadnego nie miałam i wszystko, jak to zwykle ja, od ręki.
Ale udało się! I laleczka już może lecieć do Miluszkowych dzieciaków.
I...może kiedyś jeszcze to szycie powtórzę?
Dziękuję Wam za wszystkie wspaniałe komentarze dotyczące rameczki, fajnie jest przeczytać tyle miłych słów o swoich pracach.
Cieszę się, że się Wam spodobała.
Ta wymęczona z wielkim trudem i wielokrotnie poprawiana.
Taka grubiutka dość i mięciutka, kłania się w całej swej okazałości...

i spod zwichrzonej grzywki, wyszywanymi oczkami zerka :)

ubrana cieplutko, bo przecież zimę mamy wyjątkowo piękną tego roku, więc trzeba o siebie dbać...

Polarowa sukienka w sam raz na takie mrozy, a czapka na głowie- obowiązkowo!

I ciepłe buciki, które sprawiły mi najwięcej problemów i nie do końca mi się podobają.
Trudno mi się szyło tę lakę, zwłaszcza, że wzoru żadnego nie miałam i wszystko, jak to zwykle ja, od ręki.
Ale udało się! I laleczka już może lecieć do Miluszkowych dzieciaków.
I...może kiedyś jeszcze to szycie powtórzę?
Dziękuję Wam za wszystkie wspaniałe komentarze dotyczące rameczki, fajnie jest przeczytać tyle miłych słów o swoich pracach.
Cieszę się, że się Wam spodobała.
Etykiety:
szmacianka,
szyte,
wyzwania
wtorek, 19 stycznia 2010
Bawię się...
kolorami!
Tymi z Piaskownicy!
Ten ciekawy zestaw kolorów zaowocował u mnie taką pracą...
a mimo, że wiodącymi kolorami miały być raczej brązy,
na mojej ramce bazą jest granatowy.
Brązowe wstawki, to nakrapiany papier (totalny recykling programu telewizyjnego, dodawanego do tygodnika Gość Niedzielny)...
drewniane koraliki i pasmanteryjne kwiatki...

no i jak na Ma-kramik przystało, nie mogło zabraknąć tu sznurka!

A rameczka, wraz z naszym rodzinnym zdjęciem będzie prezentem dla mojej kochanej Babci, z okazji zbliżającego się Dnia Babci.

Ramka, taka trochę w stylu retro, powinna fajnie wyglądać na babcinym białym byfyju (kredensie).
I muszę się Wam tak nieskromnie przyznać, że nawet jestem z niej zadowolona...no, podoba mi się!
Miłego oglądania :)
Tymi z Piaskownicy!
Ten ciekawy zestaw kolorów zaowocował u mnie taką pracą...
a mimo, że wiodącymi kolorami miały być raczej brązy,
na mojej ramce bazą jest granatowy.
Brązowe wstawki, to nakrapiany papier (totalny recykling programu telewizyjnego, dodawanego do tygodnika Gość Niedzielny)...
drewniane koraliki i pasmanteryjne kwiatki...

no i jak na Ma-kramik przystało, nie mogło zabraknąć tu sznurka!

A rameczka, wraz z naszym rodzinnym zdjęciem będzie prezentem dla mojej kochanej Babci, z okazji zbliżającego się Dnia Babci.

Ramka, taka trochę w stylu retro, powinna fajnie wyglądać na babcinym białym byfyju (kredensie).
I muszę się Wam tak nieskromnie przyznać, że nawet jestem z niej zadowolona...no, podoba mi się!
Miłego oglądania :)
niedziela, 17 stycznia 2010
Nic nowego!
Od kilku dni szyję uparcie!
I jestem ciągle niezadowoloma z efektu :(
A im więcej szyję, tym bardziej chylę czoła, przed wszystkimi pasjonatkami, które tworzą piękne tildowate "stwory".
Ileż pracy jest z taką laką!
Moja bynajmniej tildowa nie będzie...niestety.
A ponieważ ciągle jest w fazie wykańczania, to jeszcze jej nie pokażę.
Dziś,ostanie, jak na razie, serduszkowe, coś...
fioletowe,
z pięknym, fioletowym howlitem,
do zawieszenia na szyję...
Mam ostatnio chyba jakąś słabość do fioletu ;)
Dziś niedziela na sportowo, najpierw sanki, a wieczorem pojechałyśmy z Tosią na lodowisko!
Ależ sobie poszalałam na tafli!
I jeszcze słówko dla wszystkich moich Gości, dziękuję, że tu zaglądacie, że mnie wspieracie, za każdy ślad, jaki pozostawiacie ...DZIĘKUJĘ
I jestem ciągle niezadowoloma z efektu :(
A im więcej szyję, tym bardziej chylę czoła, przed wszystkimi pasjonatkami, które tworzą piękne tildowate "stwory".
Ileż pracy jest z taką laką!
Moja bynajmniej tildowa nie będzie...niestety.
A ponieważ ciągle jest w fazie wykańczania, to jeszcze jej nie pokażę.
Dziś,ostanie, jak na razie, serduszkowe, coś...
fioletowe,
z pięknym, fioletowym howlitem,
do zawieszenia na szyję...
Mam ostatnio chyba jakąś słabość do fioletu ;)
Dziś niedziela na sportowo, najpierw sanki, a wieczorem pojechałyśmy z Tosią na lodowisko!
Ależ sobie poszalałam na tafli!
I jeszcze słówko dla wszystkich moich Gości, dziękuję, że tu zaglądacie, że mnie wspieracie, za każdy ślad, jaki pozostawiacie ...DZIĘKUJĘ
Etykiety:
biżuteria,
makrama,
naszyjniki
środa, 13 stycznia 2010
Tak niezmiennie...
aż do znudzenia...
ten sam motyw, choć inne wcielenia...
Tym razem powróciłam do czerwieni

i wykrzesałam z niej, bardzo proste w swej formie, kolczyki (tym razem na sztyftach)

z dodatkiem wałeczków czarnej lawy wulkanicznej.
I jeszcze skromniutki wisiorek

z kuleczką obdydianu w środku...

Chyba przedawkowałam (serduszkowej makramy, oczywiście)...idę na odwyk, czyli zabieram się za szycie, bo Miluszkowe dzieciaki czekają, a ja jak zwykle w lesie.
Ale jeszcze muszę się pochwalić...
dostałam dzisiaj od Mrofki takie wyróżnienie


co bardzo mnie ucieszyło, natchnęło optymizmem i dodało odrobinę nadziei, że moje makramki, mają jakiś sens :)
Dziękuję bardzo!
także tym wszystkim, co tutaj goszczą :)
dla Was to wyróżnienie ode mnie przesyłam...wszystkie kreatywne, artystyczne dusze :)
ten sam motyw, choć inne wcielenia...
Tym razem powróciłam do czerwieni
i wykrzesałam z niej, bardzo proste w swej formie, kolczyki (tym razem na sztyftach)
z dodatkiem wałeczków czarnej lawy wulkanicznej.
I jeszcze skromniutki wisiorek
z kuleczką obdydianu w środku...
Chyba przedawkowałam (serduszkowej makramy, oczywiście)...idę na odwyk, czyli zabieram się za szycie, bo Miluszkowe dzieciaki czekają, a ja jak zwykle w lesie.
Ale jeszcze muszę się pochwalić...
dostałam dzisiaj od Mrofki takie wyróżnienie

co bardzo mnie ucieszyło, natchnęło optymizmem i dodało odrobinę nadziei, że moje makramki, mają jakiś sens :)
Dziękuję bardzo!
także tym wszystkim, co tutaj goszczą :)
dla Was to wyróżnienie ode mnie przesyłam...wszystkie kreatywne, artystyczne dusze :)
Etykiety:
biżuteria,
kolczyki,
makrama,
naszyjniki,
wyróżnienia
poniedziałek, 11 stycznia 2010
Sercomania...
mną zawładnęła!
Tym razem jednak, w nieco odmiennej formie...
i w kolorze takim, niekoniecznie sercowym...
z baryłką fioletowego howlitu, o kształtach cudownie nieregularnych...
upleciona na stelażu, z mosiężnego drucika, w kolorze starego złota...
taka broszka powstała.
Fioletowa cała.
Już nie napiszę, że na walentynkowy prezent się by nadawała...może by tak na Dzień Babci...w prezencie :)
Miłego oglądania:)
Tym razem jednak, w nieco odmiennej formie...
i w kolorze takim, niekoniecznie sercowym...
z baryłką fioletowego howlitu, o kształtach cudownie nieregularnych...
upleciona na stelażu, z mosiężnego drucika, w kolorze starego złota...
taka broszka powstała.
Fioletowa cała.
Już nie napiszę, że na walentynkowy prezent się by nadawała...może by tak na Dzień Babci...w prezencie :)
Miłego oglądania:)
niedziela, 10 stycznia 2010
Śnieżna niedziela
Właściwie, gdy rankiem planowaliśmy ten dzień, nic nie zapowiadało takich obfitych opadów śniegu.
Za oknem leciutko siąpił deszcz, a prognozy pogody wskazywały na dzień pochmurny, bez opadów.
Zwiedzeni tak optymistyczną prognozą, postanowiliśmy na niedzielną Mszę pojechać do Panewnik, gdzie u Ojców Franciuszkanów, podziwiać można przepiękne stajenki.
Gdy wsiadaliśmy do samochodu...zaczęła się istna śnieżyca.
Ale co było robić, wszyscy już zapakowani, dzieciaki mocno nastawione na wycieczkę i nowe wrażenia (bo stajenki w okolicznych Kościołach, już widzieliśmy).
Pojechaliśmy...
A było warto!
Zobaczcie sami...
Ruchoma stajenka i gablotki z szopkami z różnych stron świata
To niesamowicie duża stajenka w Bazylice
Ostateczne rozmiary całego żłóbka (tryptyk): wysokość 18 m, szerokość 32 m (środek, boczne nawy)
Do budowy całej scenerii żłóbka wykorzystuje się około 120 różnych figur drewnianych, gipsowych i z masy żywicznej (w tym również: zwierzęta wypchane oraz wiatraki, młyn, studnia, szyb górniczy, domki, ogniska, drewniane ogrodzenie, choinki, mech leśny i inne). Najstarsze figury (pastuszek i kobieta z dzbanem), według ustnych przekazów liczą ok. 130 lat. Figury są różnej wysokości do 150 cm. Ponadto setki żarówek i ok. 2 km przewodów elektrycznych.
Robi wrażenie, więcej o żłóbku można znaleźć tu
I największa atrakcja dla dzieci, bynajmniej dla naszego Kostka, stajenka w ogrodzie klasztornym, z żywymi zwierzątkami (niestety nie wszystkie chciały się sfotografować)
Wróciliśmy do domu szczęśliwie, bardzo zadowoleni z wyprawy :)
A na zakończenie tej miłej niedzieli, mieliśmy rodzinną gimnastykę, przy odśnieżaniu posesji...
Sama radość!
Pozdrawiam cieplutko i owocnego twórczo tygodnia życzę...i buziaki dla Was za te wszystkie miłe komentarze.
Za oknem leciutko siąpił deszcz, a prognozy pogody wskazywały na dzień pochmurny, bez opadów.
Zwiedzeni tak optymistyczną prognozą, postanowiliśmy na niedzielną Mszę pojechać do Panewnik, gdzie u Ojców Franciuszkanów, podziwiać można przepiękne stajenki.
Gdy wsiadaliśmy do samochodu...zaczęła się istna śnieżyca.
Ale co było robić, wszyscy już zapakowani, dzieciaki mocno nastawione na wycieczkę i nowe wrażenia (bo stajenki w okolicznych Kościołach, już widzieliśmy).
Pojechaliśmy...
A było warto!
Zobaczcie sami...
Ruchoma stajenka i gablotki z szopkami z różnych stron świata
To niesamowicie duża stajenka w Bazylice
Ostateczne rozmiary całego żłóbka (tryptyk): wysokość 18 m, szerokość 32 m (środek, boczne nawy)
Do budowy całej scenerii żłóbka wykorzystuje się około 120 różnych figur drewnianych, gipsowych i z masy żywicznej (w tym również: zwierzęta wypchane oraz wiatraki, młyn, studnia, szyb górniczy, domki, ogniska, drewniane ogrodzenie, choinki, mech leśny i inne). Najstarsze figury (pastuszek i kobieta z dzbanem), według ustnych przekazów liczą ok. 130 lat. Figury są różnej wysokości do 150 cm. Ponadto setki żarówek i ok. 2 km przewodów elektrycznych.
Robi wrażenie, więcej o żłóbku można znaleźć tu
I największa atrakcja dla dzieci, bynajmniej dla naszego Kostka, stajenka w ogrodzie klasztornym, z żywymi zwierzątkami (niestety nie wszystkie chciały się sfotografować)
Wróciliśmy do domu szczęśliwie, bardzo zadowoleni z wyprawy :)
A na zakończenie tej miłej niedzieli, mieliśmy rodzinną gimnastykę, przy odśnieżaniu posesji...
Sama radość!
Pozdrawiam cieplutko i owocnego twórczo tygodnia życzę...i buziaki dla Was za te wszystkie miłe komentarze.
Etykiety:
rodzina,
takie tam...
Subskrybuj:
Posty (Atom)